Fizjologia biegacza

Fizjologia biegacza 

Nie ma jednego przepisu gwarantującego osiągnięcie maksymalnej sprawności fizycznej. Nie można przyłożyć jednakowego planu treningowego do każdego biegacza i uczynić z nich mistrzów olimpijskich. Tylko adaptując założenia treningowe do swoich potrzeb i możliwości, możemy zbliżyć się do maksimum swoich możliwości. Żeby jednak to zrobić, musimy wcześniej poznać podstawowe zasady funkcjonowania organizmu i fizjologii wytrzymałości. Czyli wszystko, co leży u podstaw produkcji energii, umożliwiającej wykonywanie ćwiczeń wytrzymałościowych i szybkościowych.

Trochę o makaronie

Pewnie każdy biegacz zna słowo glikogen, a jeśli nie, to przynajmniej słyszał o carboloadingu, czyli ładowaniu węglowodanami. To prosta strategia polegająca na spożyciu większej ilości węglowodanów (głównie makaronów, koktajli owocowych, galaretek i ziemniaków) na ok. 2-3 dni przed startem, w celu zmagazynowania jak największej ilości glikogenu w mięśniach. Glikogenu, czyli głównego zapasowego materiału energetycznego człowieka. Podczas dystansów pokonywanych w trakcie biegu Tropem Wilczym to glikogen będzie odgrywał główną rolę, jednak warto wiedzieć, że jego zasoby w organizmie, nawet najlepiej wytrenowanego sportowca, to maksymalnie 2000 kalorii. Dla porównania, nawet szczupły, doskonale wytrenowany biegacz, może posiadać w swoim organizmie zasoby 100 000 kalorii, zmagazynowanych jako łatwo dostępna tkanka tłuszczowa. To jednak ubytek glikogenu w mięśniach, powoduje pojawienie się zmęczenia, zwolnienia i spadku wydajności.

Trochę o zasadach działania ludzkiego ciała

W dużym skrócie, ciało człowieka kierowane jest przez mózg, który nadzoruje pracę płuc, dostarczających tlen do organizmu. Serce rozprowadza go dalej za pomocą tętnic do mięśni, dzięki którym bijemy swoje życiówki. O ile płuc nie da się „wytrenować” do zwiększenia ich objętości, o tyle już serce poddaje się treningowi, dzięki czemu możemy zwiększyć jego wydajność (stąd częsta przypadłość biegacza – przerost mięśnia lewej komory serca). Szybkość, z jaką mięśnie wykorzystują dostarczony im tlen, to jeden z podstawowych wyznaczników wytrzymałości, który skutecznie można trenować. Co jednak dokładnie napędza mięśnie? ATP, czyli adenozynotrójfosforan, będący nośnikiem krótkotrwałej energii wykorzystywanej przez każdą komórkę ciała. A bierze się on z przetworzenia w organizmie tłuszczy i węglowodanów. Sama produkcja ATP odbywa się w dwóch procesach: glikolizie beztlenowej i metabolizmie tlenowym. Pierwszy odpowiada ćwiczeniom o dużej intensywności (np. szybki bieg), drugi z kolei potrzebuje czasu, czyli długiego, spokojnego wybiegania.

Trochę o „zakwasach”

Produktem końcowym glikolizy beztlenowej jest, poza ATP, pirogronian. Przy odpowiednich zasobach tlenu, przemienia się on dalej w ATP, jednak przy jego niedoborze, przekształca się w mleczan. Jego nagromadzenie w mięśniach powoduje spowolnienie produkcji ATP, czyli energii, co sprowadza się do nasilenia zmęczenia i charakterystycznego pieczenia mięśni. Uproszczając: biegnąc za szybko (proces glikolizy beztlenowej) powodujemy nagromadzenie się mleczanu w mięśniach, biegnąc wolniej (proces metabolizmu tlenowego) dostarczamy do mięśni energię w sposób ciągły. Dlatego tak ważne jest, żeby nie dać się ponieść emocjom startowym i nie zacząć biegu za szybko – to spowoduje szybkie „zakwaszenie” organizmu mleczanem, co poskutkuje szybkim zmęczeniem i gorszym wynikiem na mecie. Lepiej zacząć wolno i zostawić sobie odpowiednią ilość tlenu na finisz, podczas którego pieczenie mięśni będzie jedynie przyjemnym dodatkiem, do mijania innych zawodników.

Podsumowanie

Zamiana kotleta schabowego na makaron z oliwą na dwa dni przed startem to dobry pomysł, nawet dla biegacza amatora. Jednocześnie należy pamiętać, że nasze ciało jest tak szybkie, jak zdążyliśmy je wytrenować. Dlatego też spokojny start i nabieranie tempa wraz ze wzrostem przebiegniętej trasy, jest dla amatora najlepszym wyborem. Oprócz pogłębiania wiedzy o jednostkach treningowych i zwiększaniu liczby przebytych w tygodniu kilometrów, warto dowiedzieć się  trochę o funkcjonowaniu organizmu i zasadach działania mięśni. W końcu to jest podstawa, na której świadomy biegacz może zbudować wyśmienitą formę. Tą samą analogię możemy zastosować do naszej historii – poznając losy Żołnierzy Wyklętych, osób, dzięki którym możemy uprawiać sport i żyć w wolnym kraju, odkrywamy podstawy naszej narodowej tożsamości, co pozwala nam stawać się świadomymi obywatelami Rzeczpospolitej. Najlepiej więc połączyć te dwie sfery i wziąć udział w XI edycji Tropem Wilczym – biegu pamięci Żołnierzy Wyklętych.